Dylemat matki

Spisu treści:

Anonim

Za mało mleka?

31 lipca 2000 - Karmienie piersią mój pierwszy syn Julian nie poszedł tak, jak planowałem. Przez miesiące przygotowywałem się, tak jak wszystkie mamusie, które znałem. Brałam udział w warsztatach karmienia piersią, wybrałam pediatrę pro-karmiącą piersią, zatrudniłam gorącego adwokata ds. Karmienia piersią, aby stała się naszym urodzonym i pracowniczym trenerem, i przeczytałam na ten temat w wielu książkach dotyczących ciąży i rodzicielstwa.

Wszystko bez skutku. Po urodzeniu Juliana od razu wiedziałem, że coś jest nie tak: moje piersi nie wciągały ani nie wyciekały mleka. Nie mogłem usłyszeć, jak Julian przełknął ślinę. I nigdy nie wydawał się zadowolony po karmieniu. Odkryłem, że problem polegał na tym, że moje mleko po prostu nie przyszło. To odkrycie wywołało dezorientującą i emocjonalną walkę, by zapewnić mojemu synowi korzyści płynące z karmienia, jednocześnie upewniając się, że ma dość jedzenia.

Między dwoma obozami

Na początku wszyscy pohukowali moje obawy. Ale w ciągu kilku dni zgodzili się, że jest problem. Julian szybko tracił na wadze i nie sikał ani nie rąbał. Szpital zdecydowanie zalecił uzupełnienie formuły, a ja niechętnie pozwoliłem im robić to w odstępach 1- i 2-uncjowych, pamiętając o wszystkich strasznych ostrzeżeniach, które przeczytałem o złych suplementach. To było śliskie zbocze, które prowadziłoby do większej liczby butelek i mniej opieki, a następnie do mniejszej podaży, a ostatecznie do tego, co eksperci od karmienia piersią nazywali najgorszym ze wszystkich możliwych losów - "przedwczesnym odsadzeniem".

Członkowie rodziny, przyjaciele i profesjonaliści wokół mnie wpadli do dwóch obozów, ani strasznie wspierających. Jeden z nich nalegał, abym zrezygnował z karmienia piersią i nie mógł zrozumieć, że jestem zaniepokojony tym, co się dzieje. Drugi był przekonany, że robię coś złego i wyrzucał na mnie ogromne poczucie winy.

Mój Doula, Urodziłem się i post-partum trener, którego zatrudniłem, z żalem opowiadałem mojemu mężowi i mnie, że "wyszliśmy trochę za burtę" po tym, jak przyznaliśmy się do dawania dziecku 5 uncji formuły poprzedniej nocy, pomimo żarliwych wysiłków na rzecz pielęgniarki. Zasugerowała również, że moja podaż mleka została wykolejona przez to, jak "karierowiczem" byłam przed urodzeniem dziecka. Znacznie później odkryłem, że społeczność laktatorów dopiero zaczynała niechętnie przyznawać, że tak naprawdę są przypadki bonafidu o niskiej podaży mleka.

Nieprzerwany

Znalezienie mojej drogi

W końcu udało mi się nawiązać ograniczoną współpracę z Julianem w zakresie karmienia piersią. Ale tylko dzięki poziomowi poświęconego wysiłku, z perspektywy czasu, czułem się szalony. Pielęgnowałem na żądanie. Użyłem laktatora między karmieniem a połknięciem ton pigułek kozieradki i herbaty. Próbowałem kilkudniowego leżenia w łóżku, konsultowałem z konsultantkami laktacyjnymi i przeglądałem moją dużą bibliotekę referencji pielęgniarskich. Próbowałem uzupełnić kroplomierzem, aby uniknąć bałabej butelki, która w godzinę później doprowadziła do gniewnego, głodnego dziecka i strasznie otarła sutki.

Ostateczną różnicą było zastosowanie dodatkowego systemu pielęgnacyjnego, genialnego urządzenia, które dostarcza formułę do ust dziecka poprzez maleńką plastikową rurkę przyklejoną do sutka mamy podczas gdy on pielęgnia. Używałem go przy każdym karmieniu. Po kilku tygodniach moje piersi po raz pierwszy wyciekły z mleka. I kilka tygodni później, po raz pierwszy doświadczyłem wrażenia "zawodu" - uczucia płynącego mleka w piersi. System opieki pracował dla mnie. Ale konieczność jednoczesnego grania z lampami, taśmą, formułą i dzieckiem była kłopotliwa. Pewnej nocy zapomniałem przykręcić nakrętkę szczelnie i rozlaną formułę na całe łóżko.

W końcu udało mi się zawiesić system pielęgniarski. Zauważyłem, że łatwiej jest pielęgnować Juliana za kilka minut mleka, jakie miałem i uzupełnić pełną butelką formuły. Kiedy wróciłem do pracy po sześciu miesiącach, mój skąpy zapas zmniejszył się. (Pompowanie nie wchodziło w grę, ponieważ nigdy nie udało mi się pompować więcej niż 10 mililitrów naraz). I przez dziewięć miesięcy Julian stracił zainteresowanie pielęgniarstwem.

Piersi suche, oczy mokre

Specjaliści od karmienia piersią reagują na moją opowieść serdecznie, mówiąc: "Och, cóż za wspaniała matka zrobiłaś taki wysiłek dla swojego dziecka!" Lub: "Twoja historia sprawia, że ​​jestem tak smutny dla wszystkich kobiet, które nawet nie próbują tego zrobić". Chociaż dobrze to rozumie, te komentarze pomijają punkt.

Zamiast cieszyć się tymi cennymi, ulotnymi dniami z moim noworodkiem, spędziłem dwa miesiące płacząc przy każdym karmieniu. Naprawdę nie mogłem się doczekać opieki i chciałem zapewnić dziecku korzyści, o których czytałem. A ponieważ zawsze czułem się niepewnie w związku z moim małym biustem, byłem podekscytowany byciem częścią czegoś, w czym, rzekomo, rozmiar nie miał znaczenia.

Nieprzerwany

Zamiast tego zacząłem się obawiać, że wyjdę na jaw i karmię się butelką w miejscach publicznych. Wszyscy moi nowonarodzeni przyjaciele byli karmieni piersią, a bycie wokół nich było bolesne. Zapomniałem przynieść formułę do jednego wyjścia dla nowej mamki, a kiedy Julian nabrał apetytu z głodu, w końcu wyjaśniłem grupie, że muszę odejść. Jeden z moich przyjaciół zapytał z całą niewinnością: "Czy nie możesz po prostu karmić piersią?" Poczułem, jak moja twarz rozgrzewa się z umartwienia, gdy jąkałem się, że nie mogłem, a kiedy wróciłem do domu, płakałem i płakałem. W końcu zwróciłem się do psychoterapii, aby poradzić sobie z depresją związaną z niepowodzeniem karmienia piersią.

Byłem bałagan, ale Julian był w porządku. Cztery lata później jest zdrowy, piękny i jasny. Absolutnie niemożliwe jest stwierdzenie, który z jego rówieśników był wyłącznie karmiony piersią, a który nie. Po prostu nie ma to znaczenia. I przyszedłem zobaczyć, że moje wysiłki niekoniecznie świadczą o tym, jaką cudowną, oddaną matką jestem. Przeciwnie, pokazali, jak wszechobecna staje się mentalność "piersi jest najlepsza, za wszelką cenę" i skrajności, do których może racjonalnie dążyć osoba dążąca do tego ideału.

Nowa strategia

Z tą świadomością i męczarnią z powodu mojego pierwszego doświadczenia postanowiłem zrobić to inaczej za drugim razem. Postanowiłem, że dam mu wszystko, co miałem od czterech tygodni, a potem pozwolę sobie na rezygnację, bez poczucia winy, jeśli karmienie piersią nie działa i jeśli jestem nieszczęśliwy. Zebrałem potrzebne przybory: laktator, wagę dla niemowląt, aby monitorować przyrosty i straty masy ciała dziecka, nowy, uzupełniający system pielęgnacyjny i tak, czyste butelki i świeże puszki z proszkiem w proszku. Poinformowałem wszystkich wokół mnie o planie i nalegałem na ich wsparcie, zarówno za wysiłek z góry, jak i za wszystko, co zdecydowałem później. Byłem gotowy.

Wszystko zaczęło się od dobrego porodu, a nowy Eliot wrócił do domu drugiego dnia. Trzeciego dnia przyszło moje mleko i byłem naprawdę podekscytowany bólami i obrzmieniami. Mimo to wciąż nie produkowałem wystarczającej ilości mleka, aby karmić wyłącznie piersią. Tym razem jednak różnica polegała na tym, że zadowalałem się karmieniem go tym, co miałem. Nie widziałem już uzupełniania formuły niepowodzeniem macierzyństwa.

Nieprzerwany

Mój nowy konsultant laktacyjny był nie tylko kompetentny w kwestii niskiego zaopatrzenia w mleko, ale także współczujący i wspierający. Uzbroiła mnie również w informacje o Reglanie, którego namówiłem do lekarza, żeby mi przepisał. (Reglan, lek na receptę zwykle stosowany w zaburzeniach żołądkowo-jelitowych, jest uważany za skutecznego induktora laktacji).

Dzięki temu dodatkowemu wzrostowi dotarłem do końca mojego miesięcznego okresu próbnego z ugruntowaną, choć nie wyłączną, relacją karmienia piersią, którą mój 1-letni i nadal lubię dzisiaj.

Grupa wsparcia zwana Mothers Overcoming Breastfeeding Issues (MOBI) powiązała mnie z dużą liczbą kobiet, których doświadczenia były prawie identyczne z moimi własnymi. Dowiedziałem się również o leczeniu, takim jak Reglan, które może pomóc w promocji produkcji mleka.

Podczas gdy zasoby takie jak MOBI i mój konsultant laktacyjny pomogły po raz drugi, żadna kobieta nie powinna znieść wyrzutu, którego doznałem. Kobiety, które chcą i mogą karmić piersią zasługują na każde wsparcie - medyczne, socjalne i legislacyjne - aby to zrobić. Ale karmienie piersią nie jest ostatecznym macierzyństwem. Kobiety, które nie mogą lub nie chcą się opiekować, również zasługują na wsparcie i szacunek. Dobrze jest karmić swoje dzieci - iz miłością.

Naomi Williams jest redaktorem naczelnym produkcji.